Do Schwerin zajechaliśmy o 3. Pani Basia nie mogła dodzwonić się do pana z kluczami, więc noc przekimaliśmy w samochodzie.
Po 8 byliśmy już w pokojach i zaczęliśmy się rozpakowywać, a potem wszyscy się umyli. Nasza trenerka zrobiła nam pyszne śniadanie i potem pojechaliśmy do portu. Kiedy wykonaliśmy już wszystko przy optimistach, wypłynęliśmy z portu. Sporo wiało i przez nieuwagę wypadłam za burtę :-) Pani Basia pokazała mi parę trików i dawałam radę. Po spłynięciu złożyliśmy żagle, zgłosiliśmy się do regat i wróciliśmy do mieszkania. Po zjedzeniu klusek z pulpecikami wszyscy (a najwcześniej ja) poszliśmy spać.
c.d.