Cześć, nazywam się Filip Brajczewski i piszę dziś relacje z wyjazdu do Riva del Garda. Jestem nowy w klubie giżyckim, ale wszyscy traktują mnie jakbyśmy znali się od lat.
Dzisiejszy dzień był inny niż zwykle, nie wstawaliśmy wcześnie rano, nie było rozgrzewki i mogliśmy pospać do 8:00. To był dzień przeznaczony wyłącznie na przyjemności. Nawet kiepska pogoda nie zepsuła nam pobytu w Gardalandzie. Szybko kupiliśmy bilety i pobiegliśmy do rozmaitych kolejek górskich, karuzeli, zjeżdżalni, klaunów, a nawet kina 4D. Na początek poszliśmy do magicznego domu - drzewa, w którym wszystko było pokręcone i się ruszało.
c.d.