1. Wyjazd w niedzielę po regatach
... ale zeszło się do 20-tej więc wieczorem. 2. Nocny przelot przez Polskę.
Normalnie super, żeby nie drobny fakt, że ze względu na roboty drogowe dojazd do
jednego z przejść granicznych ze Słowacją jest zamykany na kilka godzin
dziennie. Jeden z tubylców doradził mi objazd ale chyba się zakręciłem razem z
moją nawigacją bo prawie pionowe wjazdy (gaz do dechy na jedynce) i zjazdy
(hamulce czerwone) jakoś przecierpiałem, ale jak nachylenia pozostały, a asfalt
zamienił się w drogę szutrowo-skalistą zawróciłem i pojechaliśmy na inne
przejście. 3. Słowacja. 4. Węgry strasznie się dłużyły więc postój i
nocleg nad Balatonem okazał się zbawieniem (zdjęcie nr 1 z załącznika). 5.
Chorwacja i najbliższe miejsce z linią brzegową zgodnie z naszą trasą wypadło na
SENJ. Wjeżdżamy do centrum (był supermarket i stacja benzynowa czyli pełen
wypas), chwila relaksu i trening. Niby nic, ale rozwiewało się z minuty na
minutę. Jędrek latał ledwie dotykając wierzchołków fal aby ostatecznie
skapitulować i spłynąć do portu. Gdy chciałem przycumować to ludzie
poinformowali nas, że z gór schodzi BORA i dla tego z przyjemnych 4 bft zrobiło się chyba 7.
Nakazano mi wyciągnięcie pontonu na brzeg itd. 6. Maja zajmuje się
nurkowaniem i wyławia z morza coś na obiad. 7. Z Senj przejechaliśmy w okolice Tribanj a następnie do Sveti Petar na Moru.
Wszędzie pięknie i co najważniejsze jest słońce i wiatr. 8. Jest czas na
relaks Pozdrawiam Krzysztof Cituk