Po długiej podróży wreszcie dotarliśmy do celu. Niestety dosłownie 300m. przed portem zepsuł się samochód Trenera, ale udało nam się go przyholować do portu. Rodzicie zajęli się składaniem przyczepy, zaś ja z Trenerem i Eweliną zadbaliśmy o nasz sprzęt. Całe pomiary oraz zgłaszanie przebiegły bez zarzutów. Teraz wszyscy siedzą na cyplu w porcie i wyczekują koncertu Madonny, który ma się odbyć na scenie na drugim brzegu. Dzięki telebimom wszystko jest dobrze widziane z naszego portu.