Po tygodniu przeróżnych konsultacji nad unieruchomionym autem trenera nie poruszyliśmy się w tym temacie zbytnio do przodu. Trzeba było widzieć jak Tato Eweliny holował busa przez Helsinki na terminal promowy ! Dwa razy zrywał się nam hol, chłopcy pchali busa przez skrzyżowanie na czerwonym świetle uciekając jednocześnie przed tramwajem ... niestety byłam w takim szoku, że zapomniałam o zrobieniu zdjęcia. Koniec końcem wszyscy w komplecie płyniemy właśnie promem do Helsinek. Życzliwi Estończycy poznani w helsińskim porcie pomogli nam namierzyć warsztat w Tallinie, w którym samochód, przynajmniej mamy taką nadzieję, zostanie naprawiony. Ceny w Finlandii są co najmniej nieprzyzwoite - musielibyśmy chyba sprzedać ponton i lasery by ktoś w warsztacie zajrzał pod maskę samochodu. Tymczasem przyczepa ze sprzętem zostanie zawieziona do Suwałk przez sympatycznego Tatę Filipa zwanego Filetem - to na wypadek gdyby bus Pana Bronickiego nie dotarł w najbliższym tygodniu do Polski ... a zawodnicy ? ... mamy ze sobą przecież dwa rowery ....
:-) A.K.